Jestem chora jak na tę porę roku przystało, ale nie mogłam ulec pokusie grzybobrania. Ubrałam się ciepło, mimo cudownie grzejącego słońca i całkiem wysokiej temperatury i ruszyłam z dobrymi chęciami w poszukiwaniu grzybów. Ze sobą wzięliśmy naturalnie cukierki i na rozgrzewkę porterówkę mojej roboty. Było bardzo sympatycznie, niestety, grzybów było niewiele, a wielkością nie przekraczały rozmiarów palca. Spacer po lesie był jednak tym, czego mi było potrzeba.
Pogoda była fantastyczna, słońce pięknie oświetlało las.
Jeden z większych grzybów, jakie znalazłam.
Do domu wracaliśmy inną, leśną drogą. Po drodze miałam okazję zbierać grzyby w stylu niemieckim - przez okno samochodu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz