Rozchorowałam się. To wina tej nie-zimy, jak zwykle jako pierwsza łapię wszystkie zarazki. W takich chwilach tęskniąc za białymi świętami lubię otaczać się miłymi dla oka i dotyku przedmiotami. I choć jestem teraz w domu u rodziców, to wyświetlam sobie zdjęcia z zajmowanego jeszcze przez kilka tygodni mieszkania.
Owcza skóra na podłodze przy łóżku...
Książka albo czasopismo (tu Bluszcz - bardzo lubię, ale rzadko kupuję).
Świeczki z IKEI pachnące budyniami: śmietankowym, karmelowym i czekoladowym. A obok kotek przywieziony z Gdańska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz